Czapka, lamy i kotomierz
Kasia wcale nie chciała mnie oddawać. Dwa razy
przedłużała termin zwrotu. Dobrze nam było ze
sobą. Codziennie wieczorem długo rozmawiałyśmy.
Ona mówiła, co się wydarzyło w ciągu dnia, ja opowiadałam o moich przygodach z czytelnikami, o życiu w bibliotece i polecałam jej książki, które warto
przeczytać.
Aż nadszedł dzień, kiedy Kasia musiała mnie oddać. Zawsze biegła do biblioteki jak na skrzydłach,
lecz tym razem wlokła się noga za nogą. Na bibliotecznym korytarzu zagadnęła ją pani Ania.